


Zbliżają się święta, dla wielu także czas smakowitego jedzenia. Warto dowiedzieć się co ongiś jadano na podpińczowskiej wsi, miasteczku czy szlacheckim dworze. Fragment niepublikowanej książki Tomasza Jaklewicza o dawnym Ponidziu:
Ks Siarkowski, bliski współpracownik Oskara Kolberga w swych Materiałach do etnografii ludu polskiego z okolic Pińczowa, wydanych w Krakowie w 1884 roku zawarł wiele materiałów bardzo istotnych do badań nad kulturą ludową dziewiętnastowiecznej wsi pińczowskiej. W pracach księdza Siarkowskiego odnotowano 29 nazw potraw podpińczowskiej wsi, między innymi wszystkie wymieniane przez Dygasińskiego. Są to bardzo niewyszukane proste potrawy, na pewno nie mające absolutnie nic wspólnego z tak modnymi dzisiaj tzw. potrawami regionalnymi, które de facto jeśli nawet są potrawami z polskim rodowodem, o ile były znane dziewiętnastowiecznej kuchni polskiej, to wyłącznie szlacheckiej, bądź mieszczańskiej.
Warto, dla porównania, przyjrzeć się jak jadały wyższe sfery w owym czasie. Dygasiński także to odnotował, w swej powieści „W Kielcach” podał przykładowo co jadała na obiad w XIX wiecznej Polsce tzw. mieszczańska warstwa średnia : „Właśnie pan radca nadchodzi: stanął na chwilkę przed szybą sklepową, przeczytał napis „dziś flaki” rzucił okiem na wystawionego w oknie homara i wstąpił w progi. (…) Skinął tylko głową i sklepowy zaraz poskoczył przygotować „ćwiartkę” kawioru z cebulką, z sardynką , tak jak pan radca dobrodziej lubi na przekąskę po wódce. (…) Po wódce bigos i „połówka” porteru. (…) –Potem pieczeń cielęca, koniecznie „przy nerce” , albo comber barani, może ptak jaki i do tego „wino swoje” i kawałek sera szwajcarskiego. Na zakończenie – kawa czarna, kieliszek rumu Batawia, no i cygaro, takie jak zwykle. Skromne śniadanie pana radcy składało się ze starki, kawioru, ostryg, barszczyku z kiełbaskami i pulpecikami, pieczonego indyka z truflami, ryb, na zakończenie ciasta i wina.
Zwykli „guloni” w licznych małych miasteczkach, aż tak wystawnie i obficie nie jadali: Tomasz Gąsowski w opracowaniu pod red. Prof. Kołodziejczyka tak je opisał: „Odżywianie mieszczan było proste. Składało się nań chleb żytni, mleko, twaróg, kapusta, ziemniaki ze słoniną, zacierka, kilka zup, kasza, czasem drób lub mięso wieprzowe. W niedzielę stałe menu to rosół, kura lub sztuka mięsa i strudel z jabłkami.” Dygasiński w jednym ze swych listów wspomina, jak został przez pewnego warszawskiego rzemieślnika zaproszony na niedzielny obiad, na którym: „Podano rosół z makaronem, sztukę mięsa, wódkę oraz piwo.” W rewanżu Dygasiński odwdzięczył się przejażdżką tramwajem do ogrodu zoologicznego i kolacją.
Bogate ziemiaństwo, a raczej magnateria świętokrzyska, według Chądzyńskiego jadała skromnie: „Filiżanka herbaty ze śmietaną, montowa bułeczka paryzką nazwana, stanowi śniadanie. Do obiadu, który zwykle o trzeciej albo czwartej godzinie z południa odbywa się na śnieżnych obrusach, zastawiają lokaje porcelanowe talerze, kładą srebrne widelce, noże, łyżki i podstawki.(…) Nie ma tu już owego zbytku w jedzeniu i napoju, który tak głośno odznaczał dawne dwory polskie i był przyczyną wielu niedorzeczności. Czarna kawa zakończa obiad przy którym najczęściej kryniczna woda a bardzo rzadko lekkie wino francuzkie ukaże się.”
Zwykła, ówczesna kielecko – świętokrzyska szlachta jadała nieporównanie lepiej od chłopów, aczkolwiek nie jadała frykasów: „Na śniadanie pospolicie używana jest kawa, bułki, albo chleb z masłem. Wódka jest także w częściejszem użyciu szczególnie na drugie śniadanie, bo przy życiu czynnem jest ona konieczną. Obiad odbywa się o godzinie 12tej złożony z potraw mięsnych i jarzynnych. Podwieczorek i kolacyja nie są nigdy pominięte.”
W kontraście do tych posiłków, z najbardziej wyszukanych potraw, wymienionych przez księdza Siarkowskiego, spożywanych na podpińczowskiej dziewiętnastowiecznej wsi, to grzybek – ciasto z mąki pszennej z dodatkiem jaj, mleka, pieczone na tłuszczu. Bandos – potrawa ze szczawiu lub innych polnych roślin zaprawiona mąką, zacierki – kluski rozgotowane w wodzie lub mleku, piskury – marchew ugotowana z kaszą jaglaną, gały – kluski ze nadgniłych startych ziemiaków, zaprawione mąką gotowane w wodzie lub mleku. Prostsze potrawy to wodzianka – osolona woda z dodatkiem chleba i omasty, susz – ugotowane w wodzie suszone owoce, siemieniec – roztarte nasiona konopi ugotowane w wodzie i zaprawione mlekiem.
Plagą na wsi pińczowskiej był alkoholizm: „Kmiotek ostatnie 6 groszy wyda na kwaterkę wódki (…)nigdy bowiem nie poprzestają na uczęstowaniu gościa w domu, odprowadzić go muszą do karczmy i tam gorzałką przepić, kwaterka idzie po kwaterce, komu zabraknie do pełności kieliszka ten funduje niepełnego w ręce sąsiada, oddać się nie godzi, więcej wódki tym więcej przyjaciół …”pisał Chądzyński.